Użytkownik
Posród wysokiej na metr trawy mieniacej sie tysiącami barw słychać było szelest...Ktoś siedział tam i obserwował przemykające mu nad glową obloki...Była to Rusałka. Wysoki mężczyzna o delikatnych skrzydłach w ciemnych kontrastujacych z kolorami trawy barwach...Nie wyglądał na zadowolonego..Jego twarz spowijał smutek a oczy nieruchomo patrzały w niebo:"Nienawidze siebie..." Szepnął męskim choć lekkim jak płatek stokrotki głosem...W jego myślach pokazaly sie obrazy dnia dzisiejszego..:
"...Odejdź mruku! Idź stąd! "
"...Powinieneś być sam! Kto cię stworzył!?..."
"...Dlaczego twoje srzydla nei są w jasnych barwach.."
"...Dziecko Czarnego Księcia..."
"...Przeklęte nasienie.."
Nie chciał o tym mysleć..Ale obrazy powracaly za każdym razem gdy spuszczał wzrok z nieba.."Ono mnie uspakaja..Dlaczego moje skrzydla nei mogą być niebieskie jak niebo..?"
Offline
Lekki wiatr otarł mu się o twarz, przywiewając ze sobą kilkanaście delikatnych płatków kwiatów w kolorze czerwieni. Niebo spokojnie płynęło nad jego głową jak wielki, niebieski ocean nie znający praw grawitacji...
Offline
Rozległ się śpiew. Z początku cichutki i delikatny, potem troszkę głośniejszy. Osoba o słodkim głosiku siedziała nad jeziorem zrywając białe stokrotki i śpiewając swoją ulubioną piosenkę, którą właściwie nie wiedziała z kąd zna.
Offline
Użytkownik
Mężczyzna otrzasnął sie z zamyślenia wsłuchując w delikatny śpiew..:"Kto to?" Pomyślał wstajac z trawy..:"Czy ten glos nadchodzi znad srebrzystej wody..?"
Offline
Istotka, która w rzeczywistości była rusałką o dużych, kolorowych skrzydłach, wciąż śpiewała, przytrzymując malutką dłonią kosmyki włosów, które wiatr chciał zepchnąć jej na twarz.
Czuła czyjąś obecność... Kto to mógł być...?
Offline